środa, 12 marca 2014

Niezobowiązujący wypad nad Martwe Jezioro


Martwe Jezioro to pierwsza książka Marcina Mortki, która wpadła mi w ręcę. Okazało się, że człowiek, który przetłumaczył m. in. cykl Malowany człowiek posiada w swoim dorobku wiele powieści dla dzieci, jak również kilka pozycji, którymi mogą zainteresować się dorośli.
Mads Voorten, weteran nieudanego powstania przeciwko imperium, udaje się w podróż nad tajemnicze Martwe Jezioro, zza którego nikomu jeszcze nie udało się powrócić. Za sprawa nieoczekiwanych wydarzen dołacząją do niego przedstawiciele innych krain, z których każdy został dotknięty smoczym Przekleństwem. Jest wśród nich między innymi daltonista, niemowa oraz cierpiący z chronicznego niewyspania przewodnik.
Świat wykreowany przez Mortkę jest naprawdę spory. Choć poznajemy jego niewielką część, to z fabuły można wywnioskować, że w kolejnym tomie, czyli w Drugiej Burzy, będzie można zobaczyć nieco więcej. Nie znajdziemy tu żadnych niesamowicie oryginalnych konwencji. Martwe Jezioro nie próbuje w żaden sposób opuszczać ram kanonu, tak świetnie działającego np. w tolkienowskim Sródziemiu. Mamy tu drużynę pełną różnych osobowości, doświadczonego przywódcę Gandalfa - Madsa, Saurona – Smoczycę, a także magię. Można tu też znaleźć coś na kształt Bitwy Pięciu Armii z Hobbita. Chciałbym też podkreślić, że nie uważam czerpania z najlepszych wzorców za coś złego. Po prostu warto wiedzieć, że Martwe Jezioro to kolejna, niewyróżniająca się powieść heroic fantasy.
Jeżeli masz ochotę na niezobowiązujący wypad do krainy magii i miecza (nie mylić z Might and Magic), to Martwe Jezioro będzie niezłym wyborem szczególnie, jeżeli lubisz polskich autorów. Jeśli masz ochotę na historię, która wessie Cię do swojego świata tak bardzo, że wieczorne czytanie skończysz dopiero po trzecim zapianiu koguta, sięgnij po coś innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz